Strona główna » BERNARDYNY NA CODZIEŃ » PORADNIK BERNARDYNOMANIAKA » Spacer i zabawa » Dokąd na spacer?

Generalne uwagi dotyczące spacerów z psami odnoszą się też oczywiście do bernardynów. Jak wiadomo większość psów najchętniej przebywałaby cały dzień na dworzu i oczywiście byłoby to najkorzystniejsze dla ich zdrowia. W najlepszej sytuacji są tu psy wiejskie, biegające luzem. Natomiast nasze pupile mieszkające w miastach, a w zwłaszcza w blokach, skazane są niestety na nasze widzimisię i dobrą wolę w kwestii dostępu do zielonej trawki i świeżego powietrza.
Spacer dla każdego psiaka nie jest tylko i wyłacznie okazją do załatwienia potrzeb fizjologicznych. A w przypadku dla bernardyna, w szczególności mieszkajacego w domu lub w bloku, przeważają te dodatkowe aspekty. Spacer z bernardynem nie może się ograniczać do 5-minutowej rundki wokół domu. Zasadniczo powinien trwać przynajmniej 30-40 minut i być powtarzany kilka razy dziennie. Najczęściej jednak jest to trudne do zrealizowania, zwłaszcza, gdy opiekunowie bernasia pracują zawodowo. Trzeba wtedy wypracować kompromis, który zadowoli obydwie strony. Optymalny układ to godzinny spacer poranny (kiedy pies jest najaktywniejszy) i 1-2 do godzin wieczornych, te mogą być już krótsze, jeżeli rzeczywiście doskwiera brak czasu, ale nie mniej niż 15-20 minut. I ponownie długi, przynajmniej 30-minutowy (a najlepiej godzinny) spacer wieczorny.
Generalna zasada: im krótsze spacery – tym powinno być ich więcej. I nie chodzi tu bynajmniej o sprawy fizjologiczno-wydalnicze, pies nie ma wcale potrzeby załatwiania się co 2-3 godziny (z wyjątkiem szczeniaków oraz psów chorych i starych). Ważne są tu o dwie zupełnie inne sprawy: zdrowie psychiczne psa i walka z nudą. 
Psychika bernardynów nastawiona jest na otwartą przestrzeń. W zamknięciu, ograniczone ścianami małego pokoju lub kojca czują się źle, stają się wtedy bądź apatyczne, bądź agresywne. Dlatego w domu powinny mieć dostęp do jak największej ilości miejsc, a w szczególności do balkonów i tarasów, a na posesji do dużej części terytorium wokół domu. Jeżeli bernardyn mieszka w domu bez ogrodu lub w mieszkaniu w bloku, powinien jak najczęściej te zamknięte pomieszczenia opuszczać, tak, aby dom stał się dla niego przede wszystkim  miejscem odpoczynku, a nie całodziennego aresztu.
Natomiast nuda jest najgorszym wrogiem każdego psa i waszym. Pies nudzący się w domu może zachowywać się na dwa sposoby. Będzie spał, oczekując na opiekuna i jeśli przyjmie wyłącznie taki tryb funkcjonowania, wtedy szybko doczekacie się psa apatycznego. Drugi sposób to wyszukiwanie sobie zajęcia na własną łapę. Wtedy po powrocie do domu zastaniecie pogryzione meble, strzępki ubrań i gazet poniewierające się po podłodze, pootwierane szafki, wysypane z kubła śmiecie, zerwane firanki i zasłonki itp.

 

 




Dotyczy to zwłaszcza psów mieszkających w domach, a w szczególności w blokach. Gdy mieszkają w ogrodzie, mają więcej zajęć (jak choćby obserwowanie i obszczekiwanie każdego przechodzącego), ale po jakimś czasie też się nudzą – i wówczas kopią dołki, ryją trawniki, obgryzają nowo posadzone drzewka i krzewy, demolują grządki, wyrywają i gryzą kwiaty (także – o zgrozo! - ukochane róże pani domu!). Mimo że bernardyny nie są psami szczególnie aktywnymi, w zakresie wynajdywania sobie zajęcia też mają wielkie talenty, zwłaszcza szczeniaki i juniory.

 




Także na spacerze bernardyn może się nudzić, gdy będziecie krążyć z nim w kółko po tej samej trasie.  Trzeba więc zadbać o częste zmiany otoczenia (czyli nowe trasy spacerowe)  i dostarczenie psu nowych przeżyć.

A zatem  - przyszła pora na dłuższy spacer.
Sprawa podstawowa, o której trzeba pamiętać planując dłuższy spacer  – bernardyn nie jest psem do biegania przy rowerze, ani w ogóle do biegania. Ze względu na dużą masę szybko się męczy. Nie pociągają go długie gonitwy. Potrafi wprawdzie rozwinąć niezłe tempo, ale ustępuje prędkością beaglom, labradorom, a już na pewno wyżłom, chartom i seterom. Może rozpędzić się do 30-40 km na godzinę, ale zwalnia po 300-400 metrach i musi odpocząć. Zdecydowanie woli też bieg po prostej niż kręcenie kółek, w czym dla odmiany świetne są na przykład boksery.

 



Jest zdecydowanie krótkodystansowcem. Zarówno pod względem czasu biegu i spaceru, jak też długości, zarówno w ogóle. Nawet długi spacer z bernardynem nie powinien przekroczyć jednorazowo 2-3 godzin i 4-5 kilometrów. Nie znaczy to oczywiście, że nie można się z bernardynem wybrać na dłuższą wyprawę. Psy tej rasy dysponują sporym zapasem sił i wytrzymają dystans nawet 10 kilometrów. Ale taka eskapada musi być rozłożona na 3-4 etapy, pomiędzy którymi pies będzie miał dłuższe, przynajmniej półgodzinne przerwy i jedną co najmniej 2-godzinną. Naturalnie olbrzymie znaczenie ma tu temperatura powietrza. Im chłodniej, tym dalej i dłużej możecie z bernardynem wędrować. W upalne dni długie wyprawy należy wykluczyć z waszych wspólnych planów. Ale nie przesadzajmy też z długimi marszrutami przy 20-stopniowym mrozie. Najlepszymi porami roku na wielogodzinne i wielokilometrowe eskapady z bernardynami są wiosna i jesień.
Absolutnie niezbędna na taką wyprawę będzie 2-litrowa butla z wodą, a przyda się też niewielka  przekąska. Po forsownym dniu następny musi być zdecydowanie relaksowy – czyli kilka spacerów, ale krótkich i sporo odpoczynku.

Oczywiście najwspanialszym miejscem, jakie może sobie bernardyn zażyczyć na spacer, jest las. Ale żeby spełnił wszystkie oczekiwania bernardyna powinien to być las niezbyt gęsty, z urozmaiconym drzewostanem i poszyciem. Z mnóstwem różnorodnych zapachów. I z rozległymi polanami. Te polany są dla bernardynów nawet ważniejsze niż sam las – gdyż są to psy otwartej przestrzeni (takiej jak w górach). Owszem, będą węszyć i bobrować po krzakach i zaroślach, ale żeby się wyhasać i poharcować potrzebują wolnego, nieograniczonego terenu.



Dlatego starajcie się zafundować taki spacer swojemu pupilowi przynajmniej raz w tygodniu, nawet jeśli na co dzień mieszka w ogrodzie.
W zasadzie nie ma obawy, że pies nam się w lesie zgubi. Bernardyny mają doskonały instynkt orientacji w terenie, a ponadto w nowych miejscach nie odchodzą daleko od opiekunów.
A już pełnia szczęścia dla bernardyna nastąpi, gdy w lesie oprócz polanek pojawi się jeszcze woda.
Warto włożyć też czasem trochę trudu w dalszą wyprawę i w sezonie pozazimowym wybrać się z psem nad jezioro, nad morze lub przynajmniej potok. Bernardyny przeważnie uwielbiają wodę, wyczuwają ją na kilometr i puszczone luzem gnają do niej galopem. Jest to prawdopodobnie atawistyczną, genetyczną pozostałością po krzyżówce z wodołazami nowofunlandami. Zdarzają się wśród bernardynów osobniki nie lubiące wody, ale to zdecydowana mniejszość. Może to czasem wynikać z nieudanego pierwszego kontaktu z jakimś zbiornikiem wodnym.
Bernardynów nie trzeba uczyć pływania. Umiejętność tę opanowują same bezbłędnie w ciągu kilkunastu minut, oczywiście po uprzednim samodzielnym zejściu do wody. W żadnym wypadku nie można psa wrzucać do wody. Pierwsze zetknięcie z naturalnym zbiornikiem wodnym musi przebiegać w rytmie jaki sobie pies sam wybierze. Początkowo może bać się wejść do wody, gdyż jest to nowe doznanie, ale ciekawość i wrodzony odruch w końcu przeważają. Na pierwszy kontakt i naukę pływania dobrze jest wybrać niezbyt głęboki, wolno płynący potok, o łagodnych brzegach.



Głębokie rzeki odradzam, gdyż są pełne zdradliwych nurtów i pies może utonąć. Nie należy się też z bernardynami wybierać wiosną nad rozmarzające stawy – zapał do wody zagna z pewnością psa na pękający lód, a ten może się pod nimi załamać. Nietrudno wtedy o utonięcie, połączone z uduszeniem; zamarznięcie - nawet gdy zwierzę uda się wydobyć z wody (co wcale nie jest łatwe zważywszy na jego masę i rozmiary), a najlepszym razie zapalenie płuc. Natomiast woda o temperaturze kilku stopni, w słoneczny dzień, nawet gdy na dworzu mamy tylko 10 - 12 stopni Celsjusza, będzie już świetną okazją do zabawy. Taka kąpiel nie powinna jednak trwać dłużej niż kwadrans, by nie doprowadziła do przemarznięcia. Co innego latem – bernardyn może skakać po wodzie godzinami, dopóki się nie zmęczy i będzie mu tam doskonale. Jednocześnie jest to najlepsza metoda na ochłodzenie.  Wskazane jest, by nie odbywało się to na otwartej, nagrzanej słońcem przestrzeni. Najlepiej wybrać się nad leśny potok. Trzeba pamiętać także o tym, że harce w wodzie wyciągają siły i trzeba drobną rezerwę tych sił pozostawić na powrót do domu.





Poza możliwością wybiegania się spacer powinien też zaspokoić potrzeby węszenia i poznawania, a także dać psu okazję do zabawy z innymi psami, świata, a wam do socjalizacji zarówno szczenięcia, jak też juniora, a także psa dorosłego. 



Szczenięciu i juniorowi należy umożliwić poznania jak największej ilości  nowych miejsc, zapachów, kształtów, powierzchni i nowych osób.
A zatem - nie tylko trawniki, chodniki, łąki i lasy, ale też parkingi samochodowe, stacje kolejowe, pociągi, przystanki autobusowe, komunikacja miejska i inne obiekty–- takie jak sklepy, bazarki, apteki, banki, poczty - oczywiście jeśli uzyskacie zgodę pracowników na wejście tam z psem, ale bardzo często na widok bernardyna drzwi same się otwierają.
Nad  doznaniami zapachowymi i poznawczymi, jakie daje pokręcenie się i powęszenie między bazarowymi stoiskami nawet nie ma się co rozwodzić. To poezja dla psiego nosa. Niestety na wielu bazarkach psy są źle widziane, ale już samo przejście obrzeżem takiego terenu może być interesujące.
Dla psa ciekawa będzie też wizyta w sklepie chemii i gospodarstwa domowego, nie dlatego że te zapachy są specjalnie dla niego przyjemne, ale ponieważ są interesujące i jest ich tam wielka rozmaitość, a ponadto spotyka się z nimi również w naszym domu i w wielu innych miejscach.
Atrakcyjne będą też parkingi samochodowe – nie tylko ze względu na zapachy własne samochodu (karoseria, opony, silnik, paliwo, smary), ale także z powodu przenoszenia przez auta woni z innych miejsc – mnóstwo ich utrzymuje się zwłaszcza na oponach, nadkolach i drzwiach samochodów.
Te wszystkie doznania – zarówno poznawanie nowych zapachów, jak też nowych miejsc, kształtów i ludzi – przydadzą się psu w późniejszym życiu. Im więcej nowych spostrzeżeń będzie miał okazję poczynić jako szczenię, tym łatwiej i spokojniej będzie reagował w przyszłości na nowe sytuacje. Niebagatelne znaczenie ma też spacer dla nawiązywania, podtrzymywania i rozwijania więzi psychologicznej między opiekunem i jego pupilem. To w dużej mierze na spacerach stajecie się najważniejszą osobą w życiu psa, jeśli potraficie to właściwie zorganizować, zaaranżować i wykorzystać. A im jesteście dla psiaka ważniejsi – tym mniej macie z nim problemów wychowawczych, począwszy od tak podstawowej sprawy, jak przychodzenie na zawołanie.
W trakcie spacerów ze szczeniakiem trzeba uważać, by się nie przemęczył –  maluchy mają jeszcze nie w pełni rozwinięte stawy, kręgosłup, serce i nadmierna aktywność fizyczna w tym wieku może je zdeformować. Szczenięta bernardynów są nadzwyczaj chętne do zabawy, próbują dorównać innym psom, a nie potrafią jeszcze kontrolować własnych sił i możliwości. Godzinna gonitwa z labradorem, beaglem lub bokserem może całkowicie wykończyć naszego psiaka, tak że nie będzie w stanie na własnych łapach wrócić do domu. A gdy już zostanie tam dowleczony (lub doniesiony), przez kolejne dwa dni będzie lizać łapki i kurować zakwasy. Przemęczenie w niekontrolowanej zabawie może też w bardziej drastycznych przypadkach doprowadzić do wady serca oraz do nieprawidłowego ukształtowania się stawów i kręgosłupa.
A zatem - mniej biegania (serduszko nie nadążające za rozwojem reszty ciała), jak najmniej skoków (duża masa, a słabe stawy i kręgosłup), więcej zabawy w miejscu, statycznie.

Prawidłowe spacery od pierwszych dni pobytu psa w waszym domu są bardzo ważne, gdyż  ich brak szybko da znać o sobie  w postaci przykrych efektów. Doczekacie się u psa albo objawów apatii albo niszczycielstwa i agresji  lub – lękliwości. Oszczędzając czas na spacerach ryzykujecie też wystąpienie u bernardyna dziesiątek rozmaitych schorzeń spowodowanych brakiem ruchu.


Wróć na portal: MINDLY.PL 

lub przejdź na portal: PSY24.PL